Ostatnio zaczytywałam się w fantastyce, dokładnie w Świecie Dysku Pratchetta. Postanowiłam oderwać się od niej na chwilę. A ponieważ jakoś nie mam ostatnio humoru na nic bardzo poważnego, sięgnęłam po kryminał. Oczywiście moich ostatnio ulubionych autorów: szwedzkiego małżeństwa Sjöwall i Wahlöö.
Samobójstwa, ogromny pożar, dziwna notatka z nazwiskiem Becka: a wszystko to dotyczy sztokholmskiego półświatka. Komisarz i jego zespół podążają, zdaje się trafionym, śladem, ale czy na pewno?
Lektura Wozu strażackiego, który zniknął jest moim czwartym spotkaniem z Martinem Beckiem i jego kolegami. Po drodze opuściłam jeden tom - Śmiejący się policjant - ale nie było go w bibliotece, a ja naprawdę miałam ochotę na powrót do tej serii. Dlaczego? Dlatego, że ta seria ani razu jak dotąd mnie nie rozczarowała, zawsze przynosząc mi sporo przyjemności podczas czytania. Tak było i tym razem. Mimo, że nie zapałałam do Becka większą sympatią, do jego kolegów, przełożonych i znajomych również nie, to jednak chętnie śledzę ich zmagania w dotarciu do prawdy. A zmagania te są żmudne, czasem długie i towarzyszą im często spory między prowadzącymi je policjantami. Tu nie ma szalejącej akcji: co akapit to coś nowego, a jednak ciężko się oderwać od lektury. Zespół Becka szuka odpowiedzi, zadaje pytania, prowadzi przesłuchania, czasami popełnia błędy, ale zawsze w końcu dochodzą do prawdy. A ja po prostu lubię śledzić ich poczynania. Polecam.
P.S. I tylko nie rozumiem, czemu wydawnictwo zmieniło okładkę i sposób wydania. Sama nie zbieram tej serii, jednak trzy pierwsze tomy były wydane lepiej, w twardej oprawie, na lepszym papierze. Szkoda, że podjęto taką decyzję...
2 komentarze:
Widzę, że mamy podobne odczucia:) Dodam, że nowe wydanie śmiejącego się policjanta, mało tego, że w miekkiej okładce, jest jeszcze mniejsze formatowo... masakra. Poza tym, Śmiejącego w sumie dobrze, że minęłaś:) Jakiś taki słaby jest na tle innych książek tego małżeństwa:)
A ponoć "Śmiejący się policjant" to ich najbardziej znana pozycja ;)
Prześlij komentarz