
Myślę, że pani Roach jako dziecko musiała zadawać swoim rodzicom bardzo dużo, zapewne dla nich męczących, pytań. I że zamiast myśleć ogółami i wzniosłymi ideami, ona zastanawiała się nad przyziemnymi szczegółami. Nie ukrywam, że i mnie czasem nachodzą takie pytania: no dobrze, wszystko pięknie i ślicznie, ale co będzie gdy... I właśnie z takimi pytaniami o te najdrobniejsze szczegóły, całkiem ludzkie i czasami nawet krępujące udała się do różnych ważnych, ogólnie znanych instytucji, by tam maltretować naukowców i pracowników. Była w Rosji, przepytała ludzi z NASA, zawędrowała do Japonii. A wszystko po to by zyskać odpowiedzi na tematy tak przyziemne jak jedzenie, higiena, toaleta, zawroty głowy czy stan psychiczny astronautów. I na wszystkie, niemalże, pytania dostawała odpowiedzi.
Po raz kolejny Mary Roach udowodniła jak świetnie pisze. Z lekkością, z humorem, ciekawie. Co jakiś czas wtrąca jakieś uwagi od siebie. Zadaje swoim rozmówcom ciekawe pytania. Ja naprawdę nie przepadam za kosmosem, gwiazdami, nie ekscytuję się kolejnymi lotami kosmicznymi. Ale autorka potrafiła mnie zaciekawić tą tematyką, może dlatego że obdarła ją z niesamowitości i pokazała od normalnej, ludzkiej, czasami dość kłopotliwej, strony. Polecam!
Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak literanova.
4 komentarze:
Przepadam za "Sztywniakiem":) Czytałam też "Ducha", ale on znacznie odstaje od opowieści o nieboszczykach. Na półce mam "Bzyka". Nie czytałam i póki co, nie posiadam kosmicznych opowieści według tej autorki, ale niebawem to się zmieni:)
Bardzo lubię Mary Roach :) Czytałam jej "Bzyka" i niesamowicie się uśmiałam. Ależ ta kobieta jest wścibska :) Bardzo chcę przeczytać kolejne jej książki.
Ale zawsze mi się wydawało, że o kosmosie będzie nudno, bo też nie jestem fanką astronautów. Jednak po Twojej recenzji zmieniam zdanie :)
A ja myślę, że może czytaj jednak coś innego, ze znaczącym pożytkiem dla zaniku zwanej głupawki.
Wybacz szczerość.
Nie ma czego wybaczać - każdy ma prawo do własnego zdania.
I czytam różne rzeczy, a książki Roach mnie bawią, dlaczego więc miałabym ich sobie odmawiać?
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz