środa, 8 czerwca 2011

"Blondynka na Wyspie Wielkanocnej" Beata Pawlikowska

U mnie z literaturą podróżniczą jest raczej słabo. Owszem, czasami coś przeczytam, ale nie pochłaniam tego rodzaju książek, jak niektórzy. Poza tym, ja jestem raczej typowym domatorem i choć bywałam w różnych miejscach, a o zwiedzeniu innych nadal marzę, to ogólnie nie przepadam za podróżami. Mimo wszystko postanowiłam sięgnąć, będąc wczoraj w bibliotece, po książeczkę Beaty Pawlikowskiej z nowej serii Dzienniki z podróży. Czemu? Bo lubię panią Pawlikowską.

W weekendy Beata Pawlikowska ma w jednej z rozgłośni radiowych swój program o podróżach. Lubię go sobie posłuchać szykując rano śniadanie. Po prostu Beata Pawlikowska wydaje mi się bardzo sympatyczną i ciekawą osobą, która sporo już w swoim życiu widziała ciekawych miejsc i o nich w sposób interesujący opowiada. Myślałam, że tak samo będzie z tą książką. Przyznam się, że zbudziło moje zdumienie niewielkie wydanie tej książki: kieszonkowy format, coś około 100 stron, ale stwierdziłam, że może jest w tym jakiś pomysł. Niestety się rozczarowałam. Książeczka jest sympatyczna, ale właściwie niewiele więcej da się o niej powiedzieć. Rysunki autorki dają wrażenie przeznaczenia dla dzieci. Treści w sumie jest bardzo niewiele, i niestety to co przeczytałam nawet nie rozbudziło moje ciekawości i chęci na więcej. Ot, kilka podstawowych faktów z historii Wyspy i historia z tatuażem. Mały przerywnik na dwie, trzy godziny.

Ja raczej dam spokój tej serii, a raczej za jakiś czas, jak znów nabiorę ochoty na podróże, sięgnę może po coś tej autorki, ale konkretniejszych rozmiarów.

8 komentarzy:

Kasieńka pisze...

Od dawna mam ochote na jakąś książkę Beaty Pawlikowskiej, jestem ciekawa jaki będzie mój odbiór jej podróży.
Pozdrawiam,
Kass

Irena Bujak pisze...

Nie czytałam nic Pawlikowskiej, ale chce to zmienić ;)

Dominika Anna pisze...

Z podróżniczych czytałam tylko Cejrowskiego. Może kiedyś to zmienię, ale na razie jakoś mi się nie pali :)

madeinmarta pisze...

Nie przepadam za takimi książkami, zdecydowanie wolę fantastykę, lub książkę na faktach. Ale twój opis mnie zainteresował ;> Na pewno przeczytam ;)

http://made-in-marta.blogspot.com/ - zapraszam do siebie, byłoby mi bardzo miło ;)) !

Zuzanna Szulist pisze...

Lubię słuchać Pawlikowską w radiu, więc może wypadałoby sięgnąć po jakąś jej książkę!

Aneta pisze...

Czytałam "Przesunąć horyzont" Wojciechwskiej o wchodzeniu na Mont Everest i oprócz zbyt duzej ilości zdjęc z autorką, byo ok. Ksiązki Pawlikowskiej odstraszają mnie swym kieszonkowym wydaniem, niewiekailościa stron i brakiem fotografi. Przecież Pawlikowska jest także fotografem, więc epiej czytałoby się ksiązke pdoróżniczą okraszoną zdjęciami.

Caitri pisze...

Aneta - Ja z Wojciechowską mam taki problem, że jej osoba mnie denerwuje. Coś w niej mi niesamowicie przeszkadza, omijam więc jej książki i programy. Ale zgadzam się, że w książkach podróżniczych powinny być zdjęcia :)

Unknown pisze...

Mnie książki z tej serii przypadły do gustu, bo są bardzo "szybkie w czytaniu". Pół godziny, akurat przed snem, gdy jeszcze nie jestem dość śpiąca, ale już nie mocno aktywna. Pewnie przeczytam ich więcej, bo to taki miły dla mnie przerywnik :) ciepło pozdrawiam.
P.S. dopiero odkryłam bloga, ale dodałam do swojej blogowej listy ;)