wtorek, 21 października 2008

"Becoming Jane" (2007)

Przedstawiać Jane Austen chyba jakoś wyjątkowo nie muszę, prawda? Praktycznie każdy o niej coś słyszał (np. to ta od powieści dla kobiet) lub poznał jej książki (ja nie ukrywam, że należy ona do czołówki moich ulubionych pisarzy). Czekałam na ten film, może nie jakoś bardzo niecierpliwie, ale byłam go ciekawa. Do tej pory mogłam podziwiać lub krytykować różne ekranizacje jej fantastycznych powieści, teraz przyszła kolej na biografię jej samej. Oczywiście nauczona wieloma wcześniejszymi wpadkami zakładałam, ze zrobią 'coś nie tak' - w końcu to 'wielka produkcja', a te muszą przede wszystkim zarobić. Ale to co zobaczyłam...Beznadzieja.

Najpierw zalety czy plusy tego filmu (takowe nawet ten film posiada). Ten film jest pięknie sfilmowany, ma ładne kolory i widoczki, scenografia także ładna. Montaż itp sprawy techniczne jak dla mnie są bardzo ok. Także sama muzyka jest naprawdę piękna. Ale muszę dodać, ze czasami miałam warzenie, ze oglądam kopię Dumy i uprzedzenia z 2005 roku. Podobna kolorystyka, podobne zdjęcia i ujęcia; nawet muzyka ma coś z tamtego soundtracku... (ale może za bardzo uprzedzona jestem).Także nazwiska aktorów, którzy grają w tej biografii zwracają uwagę: Julie Walters (pani Austen), James Cromwell (pastor Austen), Anna Maxwell Martin (Cassandra Austen) i przede wszystkim Maggie Smith (Lady Gresham). Bardzo podobała mi się gra dwóch ostatnich pań. Cóż mogę jeszcze dodać do plusów? No, ma ten film ładny plakat.

Minusy, czyli co mi się nie podobało (będą spoilery). Przede wszystkim scenariusz i ta cała historia. Koszmar. Do ekranizacji wybrano okres z życia Jane, gdy ta spotyka młodego Irlandczyka Toma Lefroy'a. Faktycznie, ktoś taki istniał w jej prawdziwym życiu. Ale z tego co ja wiem (niestety nie jestem specjalistką) Lefroy był miłym, kulturalnym człowiekiem, natomiast tu to gbur, prostak, awanturnik z reputacją. Jest chamski i brzydki (przepraszam ewentualne fanki McAvoy'a). Zdecydowanie dystansuje go pan Wisley (Laurence Fox) i sama zachodziłam w głowę czemu Jane go nie chciała, tylko była wpatrzona w tego buraka! Co do niej samej to Jane w tym filmie jest źle wychowana, popędliwa, prosta i zbyt współczesna; na dodatek gada dziwnym głosem. Może to wszystko to wina Anne Hathaway (Amerykanka, tak jakby w całej Anglii nie było jednej dobrej aktorki). W teorii do obojga nigdy nic nie miałam, ale tutaj kompletnie mi się nie podobali. Historia jest okropna, dochodzi nawet do ucieczki Jane z Tomem. Jane pierwsza inicjuje pocałunek (była to nowoczesna i odważna kobieta, ale bez przesady). Ogólnie z prawdziwą Jane ma to niewiele wspólnego (chyba ze ja czegoś nie doczytałam). I miałam wrażenie, że wszyscy wmawiają mi że mam zobaczyć w tym filmie miłość między tym dwojgiem. Ja tam żadnego uczucia nie widziałam.

Ogólnie, ja nie polecam. Ten film jest drętwy i ma bardzo mało wspólnego z Jane Austen. Kiepskie aktorstwo, słaby scenariusz. Chyba ze chcecie się popatrzeć na ładne widoczki, wtedy proszę bardzo.

Mimo wszystko kilka avków zrobiłam:


001
Icon #001
002
Icon #002
003
Icon #003
004
Icon #004
005
Icon #005
006
Icon #006
007
Icon #007
008
Icon #008
009
Icon #009
010
Icon #010
011
Icon #011
012
Icon #012