Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poległam. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poległam. Pokaż wszystkie posty

środa, 31 sierpnia 2011

"Najlepsze opowiadania. Tom 2" H.P. Lovecraft

Kolejny wpis z serii "jednak nie dałam rady'. Niestety, ten zbiór opowiadań mnie po prostu pokonał. Męczyłam się nad nim już dobre trzy tygodnie i w końcu stwierdziłam, że mam dość i że osiągnęłam już ten wiek, że nie będę na głowie stawać, żeby skończyć, co zaczęłam - jest tyle książek, po które chcę sięgnąć i po prostu szkoda mi czasu, na coś, co ewidentnie nie jest moją bajką. Mam nadzieję, że nie zniechęcę do siebie miłośników Lovecrafta, bo o jego właśnie opowiadaniach piszę.

Wiem, że nie powinno się pisać o książce, której się nie skończyło czytać, ale to jest zbiór opowiadań, a ja przeczytałam cztery opowieści na dziesięć umieszczonych w tym zbiorze, czyli prawie połowę. Sama nie wiem czemu sięgnęłam po tego amerykańskiego klasyka. Może dlatego, że np. już w kilku serialach i/lub filmach (w tym w moim ulubionym Supernatural) były jakieś wyraźne odwołania do jego książek. Może dlatego, że w rozmowach ze znajomymi zawsze gdzieś tam Lovecraft się przewijał. Stwierdziłam, że się zapoznam. Podeszłam do Najlepszych opowiadań z nadzieją na coś świetnego, na coś z dreszczykiem, z klimatem grozy, na coś oryginalnego. Kurczę, nawet nie dałam rady dojść do chyba najbardziej znanego opowiadania, Zewu Cthulhu, po prostu z tego zbioru powiało nudą. Czytając te opowieści wieczorami zasypiałam nad nimi... Szukałam niesamowitości, a dostałam dobry środek nasenny. Widocznie nie jest to lektura dla mnie. Nie odbieram Lovecraftowi jego zasług dla literatury, po prostu oczekiwałam czegoś innego.

czwartek, 9 grudnia 2010

Nie dałam rady...

Wiem, że w sumie nie powinno się tego robić: oceniać niedokończonej książki. Ale te dwa tytuły zostały przeze mnie porzucone nie z braku czasu czy chęci, ale dlatego że ich początki nie dawały mi jakiejkolwiek nadziei na to, że dalej będzie choć trochę lepiej.

Pierwszą książką jest Anima Vilis Krzysztofa T. Dąbrowskiego. Sięgnęłam po ten zbiór opowiadań grozy mając ochotę troszkę się pobać, a do wyboru tej konkretnej pozycji zachęciły mnie raczej pozytywne recenzje blogowiczów. Niestety poległam, po zdaje się, dwóch opowiadaniach. Po pierwsze nie było w nich nic strasznego, nie miały żadnego klimatu grozy, na dodatek ciągnęły mi się w nieskończoność. Zamiast się bać, ja przy nich zasypiałam... a chyba nie o to autorowi chodziło. Po drugie, ten pomysł z kosmitami. Cóż, u mnie się on nie sprawdził. I to mówi fanka The X-Files, dla której Fox Mulder na zawsze już pozostanie jednym z najbardziej cenionych i lubianych bohaterów literatury/ekranu. Kompletne rozczarowanie.

Druga książka to W poszukiwaniu Jake'a Chiny Miéville'a. Również jest to zbiór opowiadań, ale tym razem łączącym je elementem jest Londyn, Londyn jakiego się tak naprawdę nie zna. Tu dałam radę przeczytać więcej, parłam do przodu, nie zniechęcając się aż tak bardzo, mając ciągle nadzieję, że w końcu coś zaskoczy i opowiadania te mnie poruszą czy zainteresują. Niestety z przeczytanych tytułów podobało mi się tylko jedno opowiadanie, o przemieszczających się ulicach. Mimo wszystko jednak Miéville zdołał w jakiś sposób mnie zaintrygować i postanowiłam sięgnąć po jakąś jego powieść, pewnie będzie to Dworzec Perdido lub LonNiedyn.


Odkąd prowadzę tego bloga (dwa lata) pokonały mnie dwie książki: Jadąc do Babadag oraz Stulecie detektywów. Teraz dołączą do nich niestety Anima Vilis i W poszukiwaniu Jake'a.

piątek, 12 lutego 2010

"Jadąc do Babadag" Andrzej Stasiuk (Nagrody literackie)

W sumie mogę powiedzieć, że lubię książki podróżnicze, o wędrówce traktujące, mówiące o nowych dla mnie krajach. Był to jeden z powodów, jeżeli nie główny, dla którego sięgnęłam po Jadąc do Babadag Stasiuka. Rozczarowałam się niestety przeogromnie.

Po raz pierwszy chyba w życiu tak szybko zrezygnowałam z lektury jakiejś książki. Przeszłam tylko przez wstęp i dwa rozdziały przez cały miesiąc... I naprawdę nie mam ochoty wracać do tej książki. Może dlatego, że region o którym traktuje ten zbiór nie leży tak do końca w kręgu moich zainteresowań. A może po prostu dlatego, że Stasiuk pisze w przedziwny i, dla mnie przynajmniej, niezrozumiały sposób. Pełno słów, pełno opisów, które nic nie dają, które tak naprawdę nic nie opisują. Są po prostu puste. Kompletny chaos, z którego nic nie pozostaje.

Pierwsza moja książka wyzwaniu Nagrody literackie i niestety całkowita klapa. Nie jest to najlepszy początek, ale się nie zrażam - mam nadzieje, że następne lektury będą lepsze.