
Zaginione białe plemiona są bardzo ciekawą lekturą. Orizio, wraz ze swoją żoną, odbył szereg wypraw w różne rejony świata w poszukiwaniu, jak mówi podtytuł, zapomnianych mniejszości. Bo faktycznie są to zapomniane ludy. Bo kto tak naprawdę z nas nawet nie tyle pamięta, ale choćby zdaje sobie sprawę z istnienia polskich Haitańczyków? Przyznam, że dla mnie ich istnienie nie było zaskoczeniem, dowiedziałam się o nich na historii, ale nie wiedziałam, że Ci ludzie mieszkający tak daleko, i po tylu latach, czują się Polakami.
Orizio w swych podróżach dotarł na Sri Lankę, do Burgów, potomków Holendrów; zawędrował na Jamajkę, gdzie szukał potomków niemieckich niewolników; w Brazylii rozmawiał z ludźmi pochodzącymi od Konfederatów; w Namibii odnalazł zielonookich Basterów, a na Gwadelupie francuskich Matignonów, żyjących w kazirodczych związkach.
Książkę świetnie się czyta. Dużo w niej rozmów, indywidualnych historii, różnych perypetii. Te zaginione białe plemiona do których dotarł autor są w różnym stopniu świadome swego pochodzenia i dziedzictwa. Burgowie wiedzą dużo o swoim pochodzeniu, tworzyli nawet przez krótki czas odosobnione państwo, pochodzenie zaś Matignonów owiane jest tajemnicą. Ale jedno co łączy te wszystkie plemiona, to pewien smutek, bo pomimo prób odizolowania się od reszty tubylczej ludności i zachowania jedności, jest ich coraz mniej, stopniowo biednieją, a młodzi emigrują do innych krajów. Po prostu zanikają.
(źródlo: http://www.flickr.com/photos/nygus/4831616718/in/set-72157620721130385/)
Zachęcam do obejrzenia pięknych zdjęć Światosława Wojtkowiaka, który był w Cazale, polskiej wiosce na Haiti, w czerwcu 2010 roku. Zdjęcia możecie zobaczyć tutaj: http://www.flickr.com/photos/nygus/sets/72157620721130385/ Aktualnie część z nich wystawiona jest też przed kościołem św. Anny w Warszawie.