
Trzy siostry, uciekinierki z Iranu, mające za sobą ciężkie przejścia i trudne decyzje do podjęcia, po wielu przejściach osiadają w końcu w małym miasteczku w Irlandii. Wynajmują tam nieczynną piekarnię od sympatycznej starszej pani i otwierają Cafe Babilon. Jednak siostry i sama restauracja wzbudzają w niektórych mieszkańcach niechęć, nawet wrogość.
Marsha Mehran pisze lekko i sympatycznie. Bo nie ukrywam, że książka ta jest właśnie lekką, ciepłą lekturą, którą czyta się w tempie ekspresowym. Spodobały mi się trzy siostry, które pomimo wcześniejszych przeżyć są jakoś wewnętrznie opanowane, przyjazne i które są odważne, zaczynając wszystko od nowa w nowym kraju, niezapominając tego kim są i skąd pochodzą. Ale książka ta przykuwa uwagę głównie wspaniałymi opisami gotowania i przygotowywania różnorodnych dań irańskich. Przeczytałam w tej niewielkiej w sumie książce o tylu smakowitych daniach! Faktycznie nie należy zasiadać do lektury Zupy z granatów z pustym żołądkiem. I tylko tak bardzo brakowało mi aromatu tych specjałów sióstr Aminpur...
Zupa z grantów to szybka, ale miła lektura.
P.S. W książce zamieszczone jest trzynaście różnych przepisów. Z nich wszystkich mnie najbardziej zainteresowały słoniowe uszy - gusz-e fil, które mam nadzieję kiedyś zrobić.
5 komentarzy:
hehe miałaś zabawne skojarzenie z tymi miotłami:)
Ja czytałam drugą część książki " Woda różana i chleb na sodzie" i nawet wykorzystałam jeden przepis na potrawę o nazwie "Tachczin":) Fakt, szkoda, że kartki nie wydzielają aromatów na nich opisanych...
Ja już czasmi tak mam: dziwne skojarzenia to moja specjalność ;)
Wpisałam sobie kolejną część na listę do przeczytania.
Mnie też się podobała :) To bardzo "smakowita" książka, a te wszystkie przyprawy i zapachy...aż by się chciało powąchać i posmakować.
O rety - jak można było tak "miotłę" skojarzyć? :)))
To w tej chwili zdecydowanie moja ulubiona seria, "Zupę ..." czytałam już dawno temu, u mnie na blogu znajdziesz recenzję "Bólu kamieni", a niedługo jak sie zbiorę dwie kolejne recenzje - "Ja, Tituba, czarownica z Salem" i "Kamienie przodków" - obie niesamowite. W kolejce czekają następne dwie, a ja zamierzam napisać list do Mikołaja po kolejne z tej serii ;)
Ha! To tylko jest dowód na to, jak różnie można odebrać tą samą rzecz. Ale to chyba dobrze, dzięki temu nie jest nudno ;)
Chętnie przeczytam Twoje recenzje! :D
I powinni dodawać do "Zupy..." jakąś torebkę zapachową ;)
Prześlij komentarz