1912, Los Angeles. W szpitalu leży sparaliżowany po wypadku na planie filmowym młody kaskader, a także mała imigrantka, słodka dziewczynka ze złamaną rączką, Alexandria. Mała całymi dniami biega po szpitalu, jest lubiana, ma wszędzie znajomych. Jej ulubione zajęcia to rzucanie pomarańczami w księdza oraz lizanie bloków lodu. Pewnego dnia ta dwójka się spotyka. Kaskader zaczyna opowiadać małej epicką historię o zemście, miłości, zdradzie w której głównymi bohaterami są dość dziwni herosi: m.in. Zamaskowany Bandyta, były niewolnik, Charles Darwin, Hindus. Kaskader tą historią przywiązuje małą do siebie i z czasem zaczyna ją wykorzystywać; chłopak ma plan w którym Alexandria musi mu pomóc.
Momentami ten film wydaje się trochę kameralny. Cudne są fragmenty w których gra mała Alexandria, dziewczynka jest niesamowicie urocza i rozbrajająca. Momentami z kolei, gdy na ekranie widzimy opowieść kaskadera oczami Alexandrii, klimat się zmienia na lekko nierealny, bajkowy, surrealistyczny, nawet przerysowany. Zmieniają się barwy, scenografia, narracja. Mała w bohaterach tej opowieści widzi ludzi których widuje na co dzień, stąd podwójne role niektórych aktorów. Mnie ten film urzekł; podobał mi się od samej czołówki, w której ukazany jest wypadek kaskadera na planie. Podobały mi się i momenty w których widzimy kaskadera i dziewczynkę, szczególnie ich rozmowy, i te które ukazują całą kolorową bajkę. Ja polecam.