czwartek, 27 listopada 2008

"Jestli coś równie bezczelnego jak zjednoczone niewiasty?"

Skończyłam właśnie czytać Pod drzewem, pod zielonym... (Under the Greenwood Tree) Thomasa Hardy'ego. I trzeba przyznać, że podtytuł, Sielanka w stylu holenderskim (chociaż nie wiem czemu akurat w stylu holenderskim...), jest całkowicie adekwatny do treści.

Do Mellstock przybywa nowa nauczycielka, panna Fancy Day. Jest to młoda, piękna i świetnie wykształcona dziewczyna, która w krótkim czasie po swoim przybyciu rozkochuje w sobie młodego pastora, bogatego farmera oraz młodego Dewy'ego, woźnicę. Dodatkowo ma ona grać w kościele na organach. Niestety problem polega na tym, ze Mellstock ma swój własny, sprawdzony chór, składający się z rodziny Dewy i innych mieszkańców wioski...

Ja mam wydanie z roku 1957, nie wiem czy były inne, ale zdecydowanie wpływa to na treść i odbiór książki. Ale i tak bardzo dobrze mi się czytało tą krótką powieść, zwłaszcza pierwszą część, Zimę. Nawet kilka razy się całkiem nieźle uśmiałam. Całość jest bardzo lekka, miła i przyjemna, taka sielankowa właśnie.
A to mój ulubiony cytat z powieści: Jestli coś równie bezczelnego jak zjednoczone niewiasty?

Powiem szczerze że, mimo iż książkę naprawdę dobrze mi się czytało, wolę jednak jej ekranizację z 2005 roku.
Jest to film z bajkowym klimatem i w sumie niewiele się różni od powieści, ale jakoś tak cała historia jest lepiej poprowadzona i bohaterowie są bardziej realni i sympatyczniejsi.
W filmie tak jak w książce jest tak czysto, zielono, szczęśliwie... Moim zdecydowanie ulubionym bohaterem jest kościelny chór. Pięknie śpiewają, piją cudnie i wnoszą dużo humoru (wiecznie spóźniony wiolonczelista). Bardzo mi się tu podobała Keeley Hawes jako Fancy Day. James Murray (Dick Dewy) też jest bardzo sympatyczny. Film ma kilka bardzo uroczych scenek, jest ładnie sfilmowany i ma ładną muzykę (i temat przewodni i to co chórzyści wygrywają na skrzypkach).

Na zachętę znalezione na youtube music video: http://www.youtube.com/watch?v=72Uqzg4kg00