wtorek, 16 czerwca 2009

"Sen Kasandry" (2007)

Nie zaliczam się ani do miłośników twórczości Allena, ani do przeciwników. Czasami po prostu jakiś jego film obejrzę i albo mi się spodoba, albo nie. Sen Kasandry skusił mnie nazwiskiem nie reżysera, a jednego z aktorów, Ewana McGregora.

Film ten jest historią dwóch braci, Iana i Terry'ego. Ian (McGregor) pomaga ojcu prowadzić restaurację, ale ciągle marzy o wyrwaniu się na szerokie wody. Terry (Farell) mieszka z sympatyczną dziewczyną, ciężko pracuje w warsztacie, niestety jest hazardzistą. Obaj chcieli by od życia więcej niż mają. W końcu nadciągają kłopoty w postaci naprawdę sporego hazardowego długu Terry'ego. Wtedy z dość nietypową propozycją pomocy wychodzi im na przeciw ich zamożny wuj (Wilkinson). Tylko czy jak bracia przystaną na jego propozycję to kłopoty się skończą?

Tak na dobrą sprawę to jest dość prosty film. Opowiada o rzeczach nieobcych każdemu człowiekowi: o ambicji, o pragnieniu posiadania, o chęci bycia bogatym. I o tym, że za wyrządzone zło w sumie trzeba zapłacić. Ian i Terry po wykonaniu zadania dla wujka zupełnie inaczej się zachowują. Terry ma wyrzuty sumienia, jest kompletnie rozbity, nie daje sobie rady, coraz więcej pije. Ian nawet jeśli ciągle przeżywa to co się stało, potrafi nad tym zapanować, skupia się na przyszłości. Jednak granica została przekroczona. Teraz nie może już być dobrze...
Porządnie zrobiony i zagrany, szczególnie w przypadku Colina Farella, film, bez niesamowitych niespodzianek, ale z dobrze opowiedzianą historią.
Dodam jeszcze tylko, że Sen Kasandry jest bardzo podobny do wcześniejszego filmu Allena, Wszystko gra z Jonathanem Rhys Meyersem. Oba mi się podobały.

Brak komentarzy: