
Pewnej nocy w małym miasteczku wydarzyła się tragedia. Ktoś, człowiek niemalże cień, wykonał zlecenie. Cała rodzina została zamordowana. Tylko jednemu jej członkowi udało się przeżyć: malutki chłopiec skorzystał z tego, że człowiek w rękawiczkach zostawił uchylone drzwi. Mały dotarł do starego cmentarza, gdzie niewiele rozumiejąc z tego co zaszło, znalazł schronienie i kochającą rodzinę. Jednak człowiek o imieniu Jack o nim nie zapomniał...
Księga cmentarna spodobała mi się ogromnie. Najbardziej chyba przypadł mi do gustu przewrotny pomysł, żeby stary, zabytkowy cmentarz uczynić schronieniem i ciepłym domem dla małego dziecka. Żeby jego rezydenci stali się dla malucha nową, kochającą go rodziną i towarzyszami zabaw, a wampir, podobnie jak mały Nikt (bo takie imię nadali mu jego nowi rodzice) obdarzony 'swobodą cmentarza', opiekunem i nauczycielem. Nik dorastając otoczony jest miłością, cały czas się uczy, poznaje także nowych rezydentów i ich historie, przeżywa różne przygody. Ale im jest starszy tym częściej myśli o świecie roztaczającym się za zamkniętą bramą, gdzie niestety nadal nie jest dla niego bezpiecznie. W końcu jednak musi stawić mu czoło, bo tam po prostu jest jego miejsce.
Książka napisana barwnym stylem, momentami dość mroczna, ciekawa i nietuzinkowa. Jak dla mnie bardzo przyjemna lektura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz