Dlaczego sięgnęłam po Przebudzenie Kate Chopin? Chyba dlatego, że jest to książka, która w momencie ukazania się w 1899 roku została uznana za demoralizującą. Nie ukrywam, rozbudziło to moją ciekawość.
Lata pięćdziesiąte XIX wieku, Nowy Orlean. Młoda Edna Pontellier wraz z mężem i dziećmi bawi w ośrodku wypoczynkowym. Jej czas upływa na rozmowach i kompielach w towarzystwie kilku innych Kreolskich rodzin. Poznaje tu m.in. panią Ratignolle i młodego Roberta Leburna. Edna powoli i nieświadomie zaczyna coraz mocniej interesować się Leburnem.
Zdecydowanie tytuł odpowiada treści zawartej w tej dość krótkiej powieści. Jesteśmy bowiem świadkami przebudzenia Edny, przebudzenia z miłego, sielankowego, ale nudnego snu w którym do tej pory żyła. Sama bohaterka uświadamia to sobie dopiero po powrocie z wakacji, gdy zaczyna odczuwać brak towarzystwa tak dla niej atrakcyjnego, jakim było towarzystwo Roberta. Powoli, małymi krokami zaczyna żyć tak jak żyć by chciała, tak by być sobą. Na początek jest to zaprzestanie przyjmowania gości w wyznaczonym dniu, potem Edna podejmuje coraz więcej samodzielnych decyzji, które zmieniają jej życie. Ta młoda kobieta, matka i żona, z dnia na dzień się usamodzielnia, właściwie to uwalnia, rozumie, że kocha, poddaje się sile namiętności. Ale czy ktoś, kto zrywa z dawno ustalonym porządkiem, łamie zasady może być szczęśliwy? Czy Ednie starczy sił, by żyć po swojemu? Tego nie będę Wam zdradzać.
Faktycznie po przeczytaniu Przebudzenia stwierdzam, że w czasach, w których się ukazała, mogła nieco szokować swoją treścią. Na pewno nie była to odpowiednia lektura dla młodych panienek. Książkę czyta się bardzo płynnie, jest interesująca i ciekawa. Ja polecam.
2 komentarze:
Dziękuję za pierwszy komentarz! xD I nieśmiało się przypominam o "Arystokratów", jeśli kolejka się posunęła odrobinę...
Nie ma za co ;)
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz