Nie lubię współczesnych krwawych horrorów, ale potrafię docenić dobrą historię z dreszczykiem, najlepiej o duchach, tych niespokojnych i błąkających się na tym łez padole. Ale nigdy nie zastanawiałam się tak na dobrą sprawę, czy duchy istnieją, czy historie o nich są w jakimkolwiek stopniu prawdziwe. Mary Roach, autorka książki Duch. Nauka na tropie życia pozagrobowego widocznie musiała się na tym problemem zastanawiać. Frapowała ją ta kwestia tak bardzo, że ruszyła w świat poszukać odpowiedzi.
Roach wybrała podejście naukowe. Przemierza ona świat odwiedzając różnego rodzaju naukowe placówki zajmujące się badaniem nadprzyrodzonych zjawisk. Na przykład dociera ona do Indii, by tam spotkać się z ludźmi badającymi przypadki reinkarnacji. Sama zapisuje się na kurs, który uczy jak zostać medium i komunikować się ze zmarłymi. Dodatkowo dociera do najprzeróżniejszych starych dokumentów i eksponatów w archiwach i bibliotekach, które mają być dowodami kontaktów ludzi z duchami. Roach w sposób niezwykle barwny i z dużą dawką humoru opisuje najdziwniejsze eksperymenty i badania jakie kiedyś ludzie przeprowadzali, np. w celu zważenia ludzkiej duszy (pamiętne 21 gramów). Na mnie największe chyba wrażenie zrobił rozdział poświęcony ektoplaźmie: to niesamowite co ludzie potrafili zrobić i czego dokonać by "uwierzytelnić" swoje zdolności mediumiczne (co ciekawe, przodowały tutaj panie).
Książkę czyta się z dużym zainteresowaniem, niesamowicie wciąga, strony właściwe przewracją się same, bo i temat wyjątkowy, i styl autorki barwny. Na pewno sięgnę po następne tytuły Mary Roach.
6 komentarzy:
A ja ją sobie niedawno przyniosłam z biblioteki i jestem zachwycona: czyta się świetnie, mimo podejścia naukowego książka została napisana z humorem... super:)
Temat ciekawy, ale gdyby nie humor właśnie nie czytałoby się tej książki tak dobrze :)
Udało Ci się mnie zainteresować:)
To bardzo się cieszę ;)
Ha!Jestem dość na świeżo po lekturze "Sztywniaka" i z niecierpliwością czekam na jakąś mega promocję w wydawnictwie Znak. Wtedy na pewnoją zdobędę:)
A ja już się zapisałam w swojej bibliotece na "Sztywniaka" ;)
Prześlij komentarz