Jakuba Wędrowycza, wielkiego oryginała i najlepszego egzorcystę naszego kraju, pokochałam od pierwszego spotkania. Kroniki Jakuba Wędrowycza dostałam w prezencie urodzinowym i od razu przeczytałam, dosłownie: goście po nocnej imprezie spali w pokojach, a ja siedziałam w kuchni i czytałam, aż doczytałam do końca. Pamiętam, jak niesamowicie się śmiałam, czytając o przygodach sławnego bimbrownika, dostarczył mi wiele rozrywki.
Kolejna część, Czarownik Iwanow, nieco mnie rozczarowała, wydawało mi się, że sprawka to przede wszystkim zbyt długiego opowiadania tytułowego. Teraz, uczestnicząc w akcji Książka Wędrowniczka, miałam okazję, przeczytać Zagadkę Kuby Rozpruwacza, czwartą część cyklu. I cóż, czar Jakuba chyba trochę przygasł...
Zagadka Kuby Rozpruwacza jest dość obszernym zbiorem ponad dwudziestu opowiadań. Opowiadań naprawdę krótkich, czasami nawet króciusieńkich. I wydawałoby się, że to dobrze, biorąc pod uwagę wrażenia z lektury Czarownika Iwanowa: krótkie opowiadanka są lepsze, dynamiczniejsze, pełne akcji, trzymają w napięciu, akcja się nie rozwleka. I właściwie tak jest w przypadku tego zbioru, pełno w nim też niesamowitych pomysłów na rozwój akcji, Jakub nadal jest Jakubem, dlaczego więc śmiałam się dużo mniej podczas lektury? Albo czar Wędrowycza na mnie już nie działa tak bardzo, Jakub nie jest już dla mnie nowością, albo jest to wina zbyt dużego tempa, jakie sobie narzuciłam podczas czytania Zagadki... oraz objętości tego zbioru. Po prostu co za dużo, to niezdrowo.
Postanowiłam postawić na drugie wyjaśnienie: Jakuba Wędrowycza trzeba sobie dawkować, wtedy ma się większą frajdę z lektury, bo ogólnie frajda nadal jest.
P.S. Moja fotorealcja z wizyty Jakuba u mnie, zamieszczona na blogu Książka Wędrowniczka.
5 komentarzy:
a ja czekam i czekam na niego i doczekać się nie mogę :)
Pewnie niedługo Cię nawiedzi ;)
Z Jakubem miałam przyjemność spotkać się dopiero raz. Mimo że było to przyjemne spotkanie, jakoś od tego czasu nas do siebie nie ciągnie. Może niedługo to się zmieni.
Jakub jest genialny ale... w maleńkich dawkach. Ja tak bynajmniej mam, że go uwielbiam, ale max 1 opwiadanko, tudzież fragmencik na raz:)
Problem w tym, że ta seria to leci linią prostą w dół. Zaczęło się humorystycznym kłusownikiem, obecnie mamy szlachetnego poszukiwacza przygód.
Prześlij komentarz