środa, 31 sierpnia 2011

"Najlepsze opowiadania. Tom 2" H.P. Lovecraft

Kolejny wpis z serii "jednak nie dałam rady'. Niestety, ten zbiór opowiadań mnie po prostu pokonał. Męczyłam się nad nim już dobre trzy tygodnie i w końcu stwierdziłam, że mam dość i że osiągnęłam już ten wiek, że nie będę na głowie stawać, żeby skończyć, co zaczęłam - jest tyle książek, po które chcę sięgnąć i po prostu szkoda mi czasu, na coś, co ewidentnie nie jest moją bajką. Mam nadzieję, że nie zniechęcę do siebie miłośników Lovecrafta, bo o jego właśnie opowiadaniach piszę.

Wiem, że nie powinno się pisać o książce, której się nie skończyło czytać, ale to jest zbiór opowiadań, a ja przeczytałam cztery opowieści na dziesięć umieszczonych w tym zbiorze, czyli prawie połowę. Sama nie wiem czemu sięgnęłam po tego amerykańskiego klasyka. Może dlatego, że np. już w kilku serialach i/lub filmach (w tym w moim ulubionym Supernatural) były jakieś wyraźne odwołania do jego książek. Może dlatego, że w rozmowach ze znajomymi zawsze gdzieś tam Lovecraft się przewijał. Stwierdziłam, że się zapoznam. Podeszłam do Najlepszych opowiadań z nadzieją na coś świetnego, na coś z dreszczykiem, z klimatem grozy, na coś oryginalnego. Kurczę, nawet nie dałam rady dojść do chyba najbardziej znanego opowiadania, Zewu Cthulhu, po prostu z tego zbioru powiało nudą. Czytając te opowieści wieczorami zasypiałam nad nimi... Szukałam niesamowitości, a dostałam dobry środek nasenny. Widocznie nie jest to lektura dla mnie. Nie odbieram Lovecraftowi jego zasług dla literatury, po prostu oczekiwałam czegoś innego.

6 komentarzy:

Unknown pisze...

Ej... mój Boże, powinnam wygrać konkurs na Kretyna Roku. Dopiero teraz zorientowałam się, o co chodzi z Twoim tytułem "I love Impala 67". Hahahahahahhh... ja też :))))

jane doe pisze...

Zawsze możesz potraktować tę książkę, jako doskonały środek nasenny. Korzyść jest, bo nie faszerujesz się chemią i w końcu po kilku latach skończysz ją czytać:).
A tak na serio, czasem trafi się dzieło, które zabierze nam bez sensu kilka ładnych dni, nim zorientujemy się, że to klasyczny gniot.

morena pisze...

ciekawy blog:)

Caitri pisze...

Dziękuję!

best stretch mark creams pisze...

Love craft? it this works, i need a great dose of it.

Haniel pisze...

Witam, jestem tu nowy, ale wczoraj jak przeglądałem blogi, to Twój mnie zaciekawił i postanowiłem się rozgościć, pozwolisz?:)

Cóż, niektórzy by Cię powiesili za pisanie takich herezji o Lovecrafcie, ja sam go bardzo lubię, ale fakt, kilka opowiadań z tego tomu jest nudnawe, jednakże zachęcam do przeczytania "Prze­klęty dom", "Zew Cthulhu", "Duch Ciem­no­ści" te powinny się spodobać, a na koniec zostaw "Coś na progu", to opowiadanie, wg mnie, jest genialne, moje ulubione z dorobku Lovecrafta.

A no i jak się tak rozpisałem, to zapraszam do siebie (www.pozazyciem.blogspot.com), wprawdzie dopiero zaczynam, ale może coś się spodoba ;)

Pozdrawiam