piątek, 9 września 2011

"Baron i łotr" Kamil Gruca

Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że nie dostanę w swoje ręce książki, powieści historycznej, napisanej przez polskiego autora, która by mi się spodobała. Na szczęście Kamil Gruca zmienił moje przekonanie. Jestem po lekturze jego powieści Baron i łotr i chcę więcej.

Francja roku pańskiego 1415. Właśnie zakończyła się bitwa pod Azincourt, fatalna w skutkach dla francuskiego rycerstwa. Ale dla kilku rycerzy angielskich to jeszcze nie koniec zmagań. Muszą się oni udać w pościg za zdrajcą.

Barona i łotra czytało mi się świetnie. Zagłębiałam się w książkę i nie liczyło się dla mnie nic więcej. Dostałam spory kawałek niezłej rozrywki. Autor świetnie pisze, żywo i bez chwili nudy. Jego bohaterowie mają swoje konkretne cechy, nie są papierowi, a przygody i wyzwania jakie ich spotykają są dość wiarygodne i ciekawe. Moim zdaniem książka Kamila Grucy jest bardziej powieścią awanturniczo-przygodową, niż historyczną. Owszem autor wplata cały czas właściwe nazewnictwo, szczególnie w przypadku uzbrojenia (tu przydaje się mały słowniczek, umieszczony na końcu książki), są małe scenki rodzajowe w tle, ale akcja to głównie pościgi, porwanie i intrygi. Mnie się to podobało. Dzięki temu cały czas się coś dzieje, są nowe zwroty akcji, nowi bohaterowie.
Trochę myląca może być okładka. Sugeruje ona opisy bitewnych zmagań, ciągłych pojedynków. Ale tego w tej książce nie dostajemy, co w sumie mnie troszkę zawiodło. Owszem kilka starć mamy opisanych, ale jak dla mnie zabrakło czegoś większego.

Gorąco polecam i trochę żałuję, że nie zaczęłam od debiutu autora, Panów z Pichfork, gdzie miałabym szansą lepiej poznać głównych bohaterów Barona i łotra.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak literanova.

3 komentarze:

Po drugiej stronie... pisze...

Ale chyba jednak nie dla mnie, choć mówisz, że Ty też nie lubisz historycznych, a to czytało się dobrze. Więc kto wie, kto wie.

best stretch mark creams pisze...

I have never liked this game but the animation is super cool.

Justys pisze...

Polecam Komudę :) Niby fantastyka, ale więcej tam historii niż fantastyki ;)