Zdaje się, że pod koniec podstawówki, a na początku liceum dopadła mnie Czarodziejka z Księżyca. Jednym słowem: anime. Przewinęło się wtedy również przez moje ręce kilka egzemplarzy pisma Kawaii, nawet podjęłam kilku prób rysunku (sic!). Miłość to była dość burzliwa, ale jednak krótka. Właściwie nic z niej nie zostało, poza lekkim sentymentem. Japonią jednak nigdy, nawet przez moment nie byłam zainteresowana. Dlaczego więc wzięłam się za lekturę Życie jak w Tochigi? Nie wiem. Po prostu wpadła mi w ręce. Ale dobrze, że tak się stało, bo książka to ciekawa i z humorem.
Autorka na skutek różnych zawirowań losu mieszka obecnie z mężem i kotami w Japonii, ale nie w nowoczesnym Tokio, a na prowincji. Takiej może nie zabitej dechami, bo w okolicy są zabytki wpisane na listę światowego dziedzictwa UNSECO, ale jednak oddalonej od ludnej stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni.
To co najfajniejsze w tej książce, to fakt, że jest to opis codziennego życia autorki, jej wspomnienia. Anna Ikeda pisze więc o najzwyklejszych, przyziemnych sprawach: o swojej pracy w szkole, o tym jak ją dostała, o wycieczkach, o wizytach w restauracji. Wplata w to także anegdotki o swojej rodzinie, szczególnie o mężu i teściowej. O Japończykach też pisze, o koleżankach, szefowych, jakuzie i ekspedientkach, które nie mają szans z Autorką, jeśli chodzi o targowanie. Nawet o wypadkach samochodowych pisze i jak potrafi być w Japonii lodowato zimą. A w kilku miejscach, gdzie potrzeba, przemyca garść faktów i historii.
Bardzo to wszystko ciekawe, napisane jest to lekko, prosto i z dużą dawką humoru. Do tego zamieszczono w książce dużo udanych zdjęć. Po prostu czysta rozrywka. Ja polecam, nawet jeśli człowiek nie interesuje się Japonią.
3 komentarze:
Ja czytam bloga autorki, pomimo tego, że na wszystko nieziemsko marudzi. Ale książkę sobie odpuściłam.
hej, zachęcam do zwiedzania tego bloga :) jakbyś mogła to opublikuj i rozsyłaj znajomym :) byłabym bardzo wdzięczna :)
http://tuska98dzemus.blogspot.com/
To kolejna recenzja tej książki, na którą trafiłam w sieci. Brzmi dobrze, chyba zacznę polować na "Życie jak w Tochigi":)
Prześlij komentarz