Na film Lars and the Real Girl zwróciłam uwagę, przede wszystkim dlatego, że lubię Ryana Goslinga (głównie za Fanatyka), a tutaj gra on tytułową rolę. Kiedy przeczytałam o czym jest ten film, stwierdziłam, że muszę go koniecznie zobaczyć.
Lars jest bardzo skrytym i w sumie zamkniętym w sobie młodym człowiekiem. Pracuje i chodzi do kościoła, ale ewidentnie nie pasuje mu towarzystwo innych ludzi. Unika nawet swojego brata i jego żony, co nie jest łatwe, gdyż mieszka w ich garażu, a bratowa stara się go wciągnąć w życie rodziny za wszelką cenę. Wszystko to się zmieni, gdy w życiu Larsa pojawi się Bianca. Tylko jak na nią zareagują bliscy i znajomi chłopaka?...
Lubię takie filmy. Spokojne, nieco kameralne, nie pozbawione humoru, dobrze zagrane. I opowiadające ciekawą historię. Bo historia Larsa, a właściwie Larsa i Bianki jest ciekawa. Jest to historia niezwykłej miłości. Lars nie potrafi tak do końca żyć wśród ludzi, boi się kontaktów, jest zamknięty w sobie. Znajduje jednak sposób, na to by nie być samotnym. Teraz tylko potrzebuje akceptacji otoczenia i co wspaniałe, tę akceptację znajduje. Świetnie zostało pokazane to małe miasteczko, pełne ludzi, którzy tak bardzo się postarali być tolerancyjnymi dla jednego z mieszkańców. Pokazali tym samym, że dobro isnieje i można je osiągnąć niewielkim kosztem: wystarczy być otwartym na inność. Nie jestem pewna, jak by ta historia wyglądała w wielkim mieście, ale w małym miasteczku, wszystko się dobrze układa.
Bardzo podobała mi się pani psycholog i rodzina Larsa, Karin i Gus (Emily Mortimer oraz Paul Schneider), szczególnie właśnie Karin, która była niezmorodwana w chęci pomocy Larsowi. Jeśli chodzi o samego Larsa to Ryan Gosling był po prostu rewelacyjny, zdecydowanie ma dar do kreowania wyjątkowych postaci. Na koniec dodam, że zachwyciła mnie muzyka Davida Torna w tym filmie, szczególnie temat główny. Ja polecam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz