poniedziałek, 3 sierpnia 2009

"Sprzedawca broni" Hugh Laurie

Długo czekałam na tę książkę w mojej bibliotece. Tak jakby wszyscy czytali tylko i wyłącznie właśnie ją; no, ale House, M.D. jest u nas bardzo popularnym serialem. W końcu doczekałam się i w sumie warto było.

Tom Lang, były angielski żołnierz, obecnie ochroniarz do wynajęcia, odmawia podjęcia się jednego zadania: w końcu jest ochroniarzem, nie zabójcą. Zlecenia na pozbycie się pewnego amerykańskiego biznesmena nie przyjmuje. Postanawia za to ostrzec mężczyznę o grożącym mu niebezpieczeństwie. I..., i zabawa się zaczyna.

Książka popularnego komika i aktora brytyjskiego Hugh Lauriego jest niesamowicie sprawnie napisana. Przyznaję, na samym początku nie bardzo podobała mi się wykorzystana przez autora narracja pierwszoosobowa, ale z czasem stwierdzam, że powieść bez niej wiele by straciła. Sprzedawca broni jest pełen akcji i tak naprawdę należy do literatury szpiegowskiej. W tej książce pełno jest zwrotów akcji, co powoduje, że nie można się od niej oderwać. Przepełniona jest biznesmenami, pięknymi kobietami, politykami, agencjami rządowymi i terrorystycznymi oraz ich niecnymi działaniami. I w tym wszystkim, zupełnie zagubiony, ale ciągle nie tracący humoru, znajduje się nasz główny bohater, do którego nie sposób nie poczuć sympatii. Właśnie dzięki Langowi, który chcąc postąpić właściwie, wplątał się w niezłą aferę, książka przepełniona jest humorem, rewelacyjnym, nieco cynicznym, humorem. I właśnie chyba dlatego tak dobrze mi się ją czytało. Polecam wszystkim, nie tylko fanom dr House'a.

5 komentarzy:

Unknown pisze...

byłam ciekawa co może napisać Gregory House;) Wysłałam kiedyś nawet smsa, na konkurs, w którym można było wygrac tę książkę, no ale nie wygrałam nic;)

Caitri pisze...

Moja mama, wielka fanka doktora, także wysyłała smsy :D i też niestety nic nie wygrała.
Ja postawiłam na bibliotekę i naprawdę było warto ;)

Anonimowy pisze...

Ja też uwielbiam House'a :-) Zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki, ale obawiałam się, że jest to jakiś element akcji marketingowej producentów serialu, czyli krótko mówiąc, że książka jest kiepska(tak jak robią to w Polsce). Ale skoro Kasia mówi, że pan Laurie oprócz talentu aktorskiego ma też dobre pióro, to zmienia postać rzeczy. :-) Pozdrawiam! Ewa

Caitri pisze...

Ewcia, mam nadzieję, że Ci się spodoba :D Pozdrawiam!

Andrew Vysotsky pisze...

Dziwią mnie te zachwyty. dr House już dawno mnie zanudził do tego stopnia, iż przestałem oglądać kolejne odcinki. Powieść dobra w sam raz na jeden raz. Nic mniej, nic więcej.