niedziela, 23 sierpnia 2009

"Miss Austen Regrets" (2008)

Wyczekiwałam tego filmu, i to bardzo. W końcu, dzięki uprzejmości i pomocy Harry_the_Cat (jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję!), wydanie dvd Miss Austen Regrets powiększyło moją kolekcję, a ja mogłam rozkoszować się tym filmem podczas seansu.

Film skupia się na kilku ostatnich latach życia pisarki. Ukazuje jej relacje z bliskimi, przede wszystkim z jej siostrą Cassandrą oraz z bratanicą Fanny. Młoda dziewczyna traktuje swoją ciotkę jako wyrocznię w sprawach sercowych. Czy jednak słusznie? Jane Austen jest autorką powieści o miłości, ale czy sama jej zaznała? W końcu nadal pozostaje starą panną...

Miss Austen Regrets jest jednym z piękniejszych filmów, jakie miałam okazję zobaczyć. I to pod każdym względem. Przede wszystkim porusza. Ukazuje pannę Austen w sposób bardzo rzeczywisty. Nie jest to monumentalny pomnik ku czci jednej z najbardziej cenionych pisarek w historii. Jane w tym filmie jest inteligentną, ale zwykłą kobietą, obdarzoną humorem i ciętym językiem, która kocha, bawi się, pije alkohol, tańczy, spędza czas z przyjaciółmi i rodziną, podróżuje; po prostu cieszy się życiem jak potrafi. Jednocześnie nie jest wolna od trosk czy zmartwień oraz smutków. Pod wpływem swojej ulubionej bratanicy zaczyna wspominać i zastanawiać się, czy dokonała w swoim życiu dobrych wyborów. Czy może powinna była postąpić inaczej i w ten sposób zapewnić sobie oraz swojej rodzinie - matce i ukochanej siostrze - dobrobyt. Wszystko to wspaniale ukazuje Olivia Williams - dzięki niej Jane Austen jest tak wspaniale naturalna i prawdziwa. Naprawdę wielkie brawa! Jeśli już o aktorach mowa, muszę wspomnieć o 'drugim planie', szczególnie o Hugh Bonneville, który gra tu pastora Bridges'a, mężczyznę kiedyś związanego przez krótki czas z Jane. Ja mam małą słabość do tego aktora, więc jego występ sprawił mi ogromną przyjemność. Taką samą przyjemność sprawiła mi Greta Scacchi w roli Cassandry, starszej panny Austen, spokojnej, również niezamężnej kobiety, silnie związanej ze swoją sławną siostrą.
Ten film jest świetnie sfilmowany. Dzięki częstym bliskim kadrom ma się wrażenie niemal współuczestniczenia. W dodatku jest piękny wizualnie. Zasługa to przede wszystkim świetnych zdjęć, wspaniałych widoków, scenografii i kostiumów. Wnętrza są bardzo realistyczne, a stroje wiernie oddane (nie ma jak zagniotki!), ale nie przypominają szmat, jak w niektórych ekranizacjach powieści z tego okresu. To wszystko jest okraszone świetną muzyką autorstwa Jennie Muskett. Szczególnie podobała mi się muzyka ze sceny tańca.
Czy rzeczywiście panna Austen żałuje? Tak do końca nie wiadomo. Z jednej strony widać czasem, że czegoś jej żal, że zastanawia się jakby to było, gdyby dokonała innego wyboru. Z drugiej Jane mówi siostrze, że jest szczęśliwa z tego co ma. Sama przecież dokonała wyborów, nikt jej do niczego nie zmuszał, przeżyła swoje życie tak, jak potrafiła najlepiej. I może właśnie o to chodzi: móc decydować o sobie, dokonywać wyborów i godzić się z ich konsekwencjami...
Ja ten film szczerze polecam każdemu, nie tylko miłośnikom prozy Jane Austen. I tylko żal, że taki właśnie film nie był pokazywany w kinach, zamiast Becoming Jane...

I na zakończenie kilka fotek z filmu i zdanie wypowiedziane przez Jane: The only way to get a man like Mr Darcy is to make him up.

8 komentarzy:

Gosia pisze...

Bardzo fajna recenzja. Jak wiesz, ja także mam słabość do Hugh Boneville`a, a tu ma bardzo przyjemną rolę. Sam film cenię wysoko, zwłaszcza porównując go z komercyjną "Zakochaną Jane". "Miss Austen Regrets" to film bezpretensjonalny, naturalny i bardzo dobry. A Olivia Williams będzie już dla mnie twarzą Jane Austen.

Caitri pisze...

Dzięki Gosiu.
Po prostu Hugh jest fajnym facetem i utalentowanym aktorem. Ciężko go nie lubić. I masz rację: Olivia będzie także dla mnie już twarzą Jane Austen.

Aragonte pisze...

Caitri, mnie też się podobała Twoja recenzja, dobrze mi się ją czytało. I całkowicie się zgadzam co do oceny samego filmu - świetny jest :)

Caitri pisze...

Aragonte, pięknie dziękuję :D

Film jest jednym z lepszych jakie widziałam. Cieszę się, że i Tobie się podobał :D

Anonimowy pisze...

Hej-widzialam, ze masz soundtrack do Easy Virtue. Czy bylabys taka kochana i podzielila sie z bliznim? ;-) Jak cos, to moj mail talvia@tlen.pl
Btw. piszesz bardzo ciekawe recenzje. Pozdrawiam.

Caitri pisze...

Bardzo dziękuję za miłe słowa.
Co do soundtracku, niestety zmuszona jestem z przykrością odmówić.
Mimo wszystko pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Droga autorko bloga, moim skromnym zdaniem, piszesz coraz lepsze recenzje! :-) tak trzymać! :-)) Pozdrowienia od wiernej czytelniczki ;-) Ewa

Caitri pisze...

Jej, pięknie dziękuję; staram się jak mogę :D

Pozdrawiam! :D